- I cos ty wymyślił ? - Sergiej - Czas i pora sprzedać dziewczynom barana - Artz - Barana ? - Sergiej - Tak, ucz się - Artz I rozeszli się do domu. Następnego dnia rano laska jak zwykle przynosi bułki. - I co biezesz ? - Laska - Oczywiście . - Artz Artz bierze bułki , i wchodzi do szatni, ale za chwile wychodzi i spotyka Sergieja - A co ty tu robisz ? - Sergiej - Nadziewam bułki. - Artz - Co ? - Sergiej - No bułeczki zarabiamy kasę , i wracamy do codzienności. - Artz - Nie mów ze chcesz je sprzedawać .- Sergiej - Jak najbardziej. - Artz Artz jak zwykle stoi w starym miejscu i biznes się kreci. Nagle pojawia się Manuela i Edyta. - Nie wieżę, czy widzisz to co ja ? - Edyta - Tak, on nic z tego sobie nie robi .- Manuela - Może buleczke po 4, swiezynka. - Artz - Nie !!!, sam sobie je zjedz. - Edyta Manuela i Edyta odchodzą, a Sergiej zaczyna - Będą problemy ? - Sergiej - Wiem, i o to chodzi, za działało ? - Artz Z tylu słyszy glos - Będzie tego aroganctwa, i balwanizmu. - Ryszard Dyrektor szkoły podchodzi do Artza - Może buleczke ? - Artz - Oczywiście, bardzo chętnie, no ale sprzedaż jest zabroniona wiec nie mogę ci za nią zapłacić. - Ryszard - No władza zawsze występuje z pozycji siły , do przedsiębiorcy. - Artz - Dzisiaj Artz częstuje w promocji bulkami za darmo, czy nie tak ? - Ryszard - Naturalnie, ale kobiety przodem . - Artz - No proszę , jaki szarmancki. - Ryszard - A co mi tam ? - Artz Podchodzi Edyta i Manuela, i mówią jednocześnie - Porosze buleczke. - Edyta, Manuela - Ale proszę. - Artz I podaje dwie bułki, i kolejne osiem sztuk rozdaje. Sergiej stoi i kręci głową i mówi. - No to klapa - Sergiej - Nie, plan zrealizowany. - Artz Po kolejnej lekcji, dziewczyny nie są w stanie wyjść z toalety i tyllu się do szkolnej pielęgniarki.Artz widząc je przechodzące, uśmiecha się, a Sergiej pyta - Czy w tych bullach cos było ? - Sergiej - No pewno , nadzienie, specjalne. - Artz - hahaha. - Sergiej Wraz z Artzem śmiśmieją się. Artz opowiada Sergiejowi, jak zrealizowal plan. Sergiej stwierdza - Geniuszu. - Sergiej Z tylu podchodzą dziewczyny , Edyta i Manuela i mówią - Ty bydlaku, jak można było cos dodać do bułek, to tylko taka świnia jak Artz to potrafi - Dziewczyny - Jak zawsze do uslug. - Artz Po rozmowie dziewczyny odchodzą. Nagle z tylu podchodzi dyrektor szkoły i pyta. - Czy. Ty czasem nie masz nic wspólnego. z zatruciem uczennic ? - Ryszard - Nie wcale. - Artz - Czyżby glabie ? - Ryszard - Nie, a co sie zątruly ? - Artz - Wyobraz sobie ze tak. - Ryszard I odchodzi, po lekcjach rozchodzą się do domu
|